czwartek, 18 grudnia 2014

Pozwól życiu, by płynęło jak woda

"Kiedy nie ma żadnej opowieści, żadnej przeszłości, ani przyszłości, nic, czym można by się martwić, nic do zrobienia, nie ma gdzie iść, ani nie trzeba być kimś, wtedy wszystko jest dobre."
Katie Byron

Na koniec roku, tak mniej więcej w połowie grudnia, tuż po moich urodzinach i potem w czasie Świąt Bożego Narodzenia zwykle dopadają mnie przemyślenia egzystencjonalne.
Nigdy nie nauczyłam się podsumowywać swoich osiągnięć rocznych, bo i jakież one mają znaczenie wobec wieczności, wobec przemijającej natury życia. Nie lubię też robić planów, mój umysł czasem lubi coś zaplanować, ale moja dusza - nigdy! Ona chce być wolna i nieograniczona żadnymi planami. I pomimo braku planów życie pisze swoje własne scenariusze. Stawia mnie przed wyzwaniami, które sprawiają, że staję się życiowo coraz mądrzejsza. Pojawiają się ścieżki i drogi, których wcześniej nie dostrzegałam. Nowe możliwości pływają jak ryby w oceanie, a ta która na mnie wpadnie staje się możliwa dla mnie. Cenne doświadczenia "przez przypadek" pojawiają się w moim życiu.
Wszystkie kursy i książki motywacyjne mówią, aby planować, ustalać cele i je osiągać. Ale ja jestem z natury przekorna i sceptyczna. Zastanawiam się czy lepiej planować i osiągać cele, które wymyślił mój umysł i pozwolić, aby ego cieszyło się sukcesem, czy też przyjąć to, co ofiarowuje mi codzienność, przeżywać dany moment w pełni, bez oceny czy to dobre, czy złe. Po prostu żyć - bez oczekiwań, bez pragnień, bez chciejstwa.
Ktoś zapyta, ale co to za życie? A ja odpowiem: to życie pełnią, to zakochanie się w kwiatku, w jego zapachu, kolorze. To radość z pierwszych wykiełkowanych roślinek w ogrodzie. To zgoda na przemijanie. Akceptacja tego, że w zimie w naszym kraju nie rosną pomidory (addio pomidory!), na równi z akceptacją tego, że ludzie nie spełniają moich oczekiwań. To chwile uważności, kiedy pusty umysł odpoczywa od jazgotu, pędzących myśli. To życie w rzeczywistości takiej, jaka jest. Niekłócenie się z nią. To śmianie się z siebie i akceptacja własnych słabości. To bycie łagodnym dla siebie. To dostrzeganie swojej siły i wiara w siebie. To pozwolenie sobie na stan "nie wiem", bez napinania się, że muszę znać odpowiedzi na wszystkie pytania. To bycie w relacji z drugą osobą w pełni, tak, że czujesz jej oddech, widzisz duszę w jej oczach, czujesz wibracje jej ciała. To bycie tu i teraz, w tym wszechświecie, w tym miejscu i czasie, w którym jesteś - bycie sobą.
Czy zawsze się to udaje na 100%?. Nie. Ale za każdym razem, gdy się uda możesz powiedzieć, że naprawdę przeżywasz swoje życie.
I tego Wam życzę na koniec roku, przeżywania w pełni swojego życia.

"...jeśli pozwolisz życiu, by płynęło jak woda, staniesz się wodą. Wówczas zobaczysz życie przeżywane w pełni, które zawsze ofiarowuje ci więcej niż potrzebujesz."
K. Byron

wtorek, 2 grudnia 2014

A Ty jak zamierzasz spędzić swoje Święta?

Nadeszła zima. Może jeszcze nie ma dużych mrozów, ale powietrze pachnie zimowo, a dni zrobiły się bardzo krótkie. Zima - czas odpoczynku dla przyrody. W moim ogródku warzywnym jeszcze zieleni się jarmuż, seler naciowy i pory. Reszta roślin zakończyła swój okres wegetacji. W ogródku cisza, tylko liście szeleszczą, czasem zaskrzeczy wrona, pojawiły się ciekawskie sikorki.
A tymczasem w świecie ludzi...
Zbliżają się Święta, w sklepach pojawiły się ozdoby świąteczne, w telewizji reklamy skłaniające do zakupu prezentów. W firmach koniec roku, zamykanie budżetów, dopinanie sprzedaży... Szybko, szybko, szybko... Jeszcze trzeba przygotować Wigilię, zrobić mnóstwo zakupów, pamiętać o choince, o karpiu, o tym, o tamtym...Zegarek przyspiesza... Już tylko trzy tygodnie do Świąt. Zaczynamy pędzić i wkręcać się w rytm świątecznego szału...
A tymczasem przyroda....
ucisza się, zasypia, drzemie, uspokaja się... Jeśli spadnie śnieg, zrobi się jeszcze ciszej i spokojniej.
Jak to się mogło stać, że my ludzie tak oddzieliliśmy się od przyrody? Jak to się stało, że poddaliśmy się marketingowym chwytom, żeby kupować jeszcze więcej nikomu niepotrzebnych rzeczy, jedzenia, którego nie będziemy mogli przejeść i ozdób choinkowych, które po Świętach wylądują na śmietniku?
Próbuję nieśmiało odnaleźć jakąś nową drogę spędzania Świąt - skromnie i spokojnie. Z jednej strony chciałabym podtrzymywać tradycję, z drugiej, mam wielką niezgodę na to, aby tkwić w tym świątecznym szale. Nie potrzebuję nowych rzeczy i prezentów, nie potrzebuję przesadnie ozdobionej choinki i nie potrzebuję przejeść się podczas Świąt.
Potrzebuję za to prawdziwych relacji, spokoju, przyjaznych rozmów, śmiechu i zabawy, spaceru i wyciszenia...
A Ty jak zamierzasz spędzić swoje Święta?

wtorek, 25 listopada 2014

Cztery dociekliwe pytania pomagające podnieść swoje poczucie własnej wartości


Poczucie własnej wartości związane jest z  tożsamością, pewnym obrazem samego siebie, który tworzysz we własnym umyśle. Ile ma on wspólnego z prawdą? Trudno powiedzieć, ale często zdarza się, że niewiele. Większość osób ma w swoim życiu obszary, w których nie czuje się w pełni sobą i ma poczucie, że niewiele jest warta.
Najczęściej poczucie wartości budujemy poprzez świat zewnętrzny, poprzez porównywanie się z innymi (na korzyść i niekorzyść), poprzez to jak zarabiamy pieniądze, czyli jaki zawód wykonujemy oraz poprzez to, co posiadamy. Tymczasem kluczem do zbudowania wysokiego poczucia własnej wartości jest skierowanie uwagi na siebie. Stworzenie wewnętrznego poczucia własnej wartości pozwala na pokonywanie trudności, niepoddawanie się i nieuleganie wewnętrznemu krytykowi.
To dziś będzie o wewnętrznym krytyku. Ten mały łobuz, który siedzi w niejednej głowie podpowiada same najgorsze opinie: "znów spóźniłaś się do pracy, jesteś spóźnialska", "twoje dziecko nie zjadło obiadu, jesteś beznadziejną kucharką", "znowu nie przyjęli cię do pracy, jesteś do niczego"...
Co zrobić kiedy ten głos pojawia się w twojej głowie, a Ty w dodatku jesteś w takim nastroju, że naprawdę mu wierzysz?
Po pierwsze: uświadom sobie, co ten głos mówi, może to być twój własny głos, a może to być głos kogoś innego, bądź świadoma swoich myśli, posłuchaj tego głosu.
Po drugie: bądź dla siebie łagodna jak dla małego dziecka albo szczeniaczka, któremu zdarzyło się nabroić (albo "narobić" - nie tam gdzie trzeba hihihi).
Po trzecie: pamiętaj, to jest tylko myśl, a ty możesz zmieniać swoje myśli

Po czwarte: Według Katie Byron* wystarczy zadać sobie cztery pytania, które doprowadzą nas do rozprawienia się z tą myślą:
1. Czy to jest prawda?
2. Czy możesz mieć absolutną pewność, że jest to prawda?
3. Jak reagujesz, gdy wierzysz, że ta myśl jest prawdziwa? (jakie emocje przeżywasz, jakie reakcje się pojawiają u Ciebie?)
4. Kim byłbyś bez tej myśli?
Odwróć to.

Przykład:
Moje dziecko nie zjadło obiadu, a ja w głowie mówię do siebie: "jestem beznadziejną kucharką, nic mi nie wychodzi!"
- Czy to jest prawda? Czy naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się ugotować nic dobrego, co by Ci smakowało?
- No nie wiem, aż tak to chyba nie...
- A nawet jeśli tobie nie smakowało, to czy możesz mieć absolutną pewność, że to jest prawda?
- No nie do końca, bo smakowało mojemu mężowi.
- Jak reagujesz, gdy wierzysz, że ta myśl o tym, że jesteś beznadziejną kucharką, jest prawdziwa?
- Mam ochotę rzucić gotowanie na dobre, jestem naburmuszona i robię minę cierpiętnicy. Jestem na siebie zła.
- A kim byłabyś bez tej myśli, że jesteś beznadziejną kucharką?
- Kim? Szczęśliwą kobietą, problem by zniknął, bo pomyślałabym, że dziecko po prostu nie ma apetytu, albo nie lubi tej potrawy.
- Odwróć tę myśl, proszę.
- Jestem świetną kucharką! Tak, właściwie mąż zawsze chwali moje potrawy i mnie też one smakują. Znajomi, jak przychodzą w odwiedziny, też zawsze mówią, że lubią to, co przyrządzam.

Zapytasz mnie, czy to jest aż tak proste? Odpowiem: tak, to jest proste. Ty jesteś odpowiedzialny za swoje myśli i za swoje reakcje, ty je tworzysz i ty je możesz zmieniać. Potrzeba trochę świadomości, żeby złapać myśl, która powoduje daną reakcję, ale po kilku próbach pójdzie Ci to z łatwością.
A jeśli nie, to zapraszam na coaching, ciebie i twojego wewnętrznego krytyka:)

* Bardziej dociekliwych czytelników kieruję do książki  Katie Byron " Kochaj co masz" i na jej stronę: http://www.thework.com/polski/


czwartek, 21 sierpnia 2014

Przyjemność posiadania vs przyjemność nie posiadania

Witaj! Od jakiegoś czasu krążą mi po głowie myśli związane z posiadaniem rzeczy - posiadanie na własność... Co ciekawe czasownik "posiadać" oznacza "być właścicielem czegoś o dużej wartości". Zastanawiające jaką wartość nadajemy rzeczom, które posiadamy...
Kiedy zaczęłam interesować się minimalizmem zauważyłam jak wiele rzeczy posiadam. Na pewno nie udałoby mi się spakować się w jedną walizkę. A przecież "z lekkim bagażem wędruje się lżej".
Kiedy postanowiłam oczyścić przestrzeń wokół siebie z niepotrzebnych rzeczy przychodziło mi to z niemałym trudem. Każda rzecz była jakby przyszyta do mnie cieniutką, niewidzialną niteczką, której przecięcie bolało niczym przecięcie pępowiny. Rozstanie się z ubraniami, które już na mnie nie pasują, a "są piękne" lub "były drogie", to istna droga przez mękę. Myśli: "to może potrzymam je jeszcze w piwnicy, a one staną się niedługo dobre na mnie" to była norma. Zdarzyło mi się też, że rzeczy-ozdóbki, które przeleżały rok w piwnicy wróciły na swoje zasłużone miejsce na półeczkach, żeby znowu gromadzić na sobie kurz... Zadziwiające jest to, że niektóre rzeczy łatwo pożegnać, a inne przyczepione jak rzep ani myślą odejść. Ostatnio znalazłam w szufladzie kuchennej taki drewniany przyrząd do nakładania miodu, pomyślałam: "oddam go komuś, kto go potrzebuje, bo ja mam tylko scukrzony miód i nie wiem kiedy ostatnio miałam w ręce ów przyrząd", ale oto natychmiast przyszła odpowiedź: "a jak będziesz miała gości i będziecie jedli miód na śniadanie, to będziesz mogła wyjąć ten cudowny przyrządzik i śniadanie stanie się wytworne niczym u królowej" hi hi hi. Śmiać mi się chce z tego, ale myśli, to myśli, rządzą czynami, więc przyrządzik nadal leży u mnie w szufladzie - kto go chce? - oddam w dobre ręce :) Zastanawiam się czego dotyczy strach związany z utratą tych wszystkich rzeczy, które posiadam. Np. mam wiele książek z przepisami kulinarnymi. Korzystam z dwóch, ale... moje myśli podpowiadają: "a może będziesz ich potrzebowała". Zwykle, gdy potrzebuję korzystam z internetu, a nie z tych książek... - kto chce? oddam w dobre ręce...
A więc czym jest ten strach, że nie będę nic miała... Co mi daje posiadanie tych wszystkich rzeczy? Co mi daje kupowanie kolejnych? Co jest możliwe dzięki temu, że znowu będę miała jakąś nową rzecz? Nauczeni jesteśmy w naszym społeczeństwie budowania poczucia własnej wartości na tym, co posiadamy. Zaczyna się już w szkole, gdzie jeśli nie posiadasz - nie jesteś wart tego, żeby się z Tobą kolegować. Kiedy dorastamy zaczynamy szał kupowania na własność, łączymy się w pary i urządzamy gniazdko i nagle nie wiadomo kiedy posiadanie rzeczy zaczyna rządzić naszym życiem. Niektórzy myślą, że jeśli kupią kolejną rzecz wreszcie będą szczęśliwi, ale szczęście trwa bardzo krótko, bo nie potrafimy cieszyć się z tego, co już mamy, wciąż gonimy za tym, czego jeszcze nam brak...więc znajdujemy nową rzecz, którą znowu pragniemy posiąść...
Wciąż pozostaję na huśtawce pomiędzy "przyjemnością posiadania" i "przyjemnością nie posiadania". Chcę wyzwolić się z tego błędnego koła, dlatego moją maksymą jest teraz: "posiadaj tylko te rzeczy, które są ci potrzebne i te które są piękne." i druga: "nie posiadaj, tylko miej dostęp do". Mam nadzieję, że rzeczy wokół mnie będzie coraz mniej...i tobie też tego życzę:)

czwartek, 26 czerwca 2014

Bycie sobą w świecie...jest największym osiągnięciem



Bycie sobą w świecie,
który nieustannie próbuje zrobić z ciebie kogoś innego,
jest największym osiągnięciem
R.W. Emerson

Co to jest Soulmate Coaching?

W dzisiejszym świecie żyjemy powierzchownie. Szybko żyjemy, pracujemy, jemy, zapominamy o celebrowaniu życia. Pędzimy, a czas przecieka nam przez palce. Na wszystko jest czas, tylko nie na to, co najważniejsze – na głębokie relacje, oparte na poczuciu, że oto właśnie spotykam bratnią duszę, osobę, z którą łączy mnie naprawdę głęboka więź.
Aby być gotowym na relację bratnich dusz potrzebujesz swojej własnej transformacji. Jasności swoich przekonań, wartości, prawd i potrzeb. Potrzebujesz otworzenia się na swoją wewnętrzną mądrość, która pozwala Ci poznać siebie i kochać samego siebie dokładnie takim, jakim jesteś. A to pomoże Ci docenić podróż, w której jesteś i przyciągnąć relacje, których naprawdę chcesz i na które zasługujesz.
Pierwszą i najważniejszą relacją, jaką musisz zbudować jest relacja ze samym SOBĄ. Jeśli pokochasz i zrozumiesz siebie, będziesz żyć w zgodzie ze sobą i będziesz wobec siebie szczery, wtedy będziesz gotowy na tworzenie dobrych, zdrowych relacji z innymi. Dziś jest dobry czas na porzucenie wszystkich powinienem/ nie powinienem, a zajęcie się tym, czego tak naprawdę chcesz i potrzebujesz dla siebie. Tak z głębi serca, czego dla siebie chcesz?
Wszyscy tęsknimy za bliskością, za otworzeniem się przed kimś, a jednocześnie boimy się, że gdy ktoś pozna całą prawdę o nas, będzie nas mógł zranić, skrzywdzić. Chcemy i jednocześnie nie chcemy powiedzieć prawdy o sobie. To dlatego łatwiej czasami porozmawiać z kimś obcym, bo mamy nadzieję, że nas nie oceni, albo nawet jeśli, to nas nie zrani, bo przecież go nie kochamy. A jednak tylko prawdziwa bliskość pozwala na prawdziwą miłość… Kiedy raz chociaż otworzysz się i porzucisz swoje mury obronne, już nigdy nie będziesz chciał za nie wrócić. Strach przed byciem sobą kończy się, gdy podejmiesz decyzje o byciu Sobą, wszędzie – gdziekolwiek jesteś. Przestajesz wtedy troszczyć się o ocenę jaką inni Ci wystawią. Zawsze zajdą się tacy, którzy ocenią Cię źle, ale i tacy którzy ocenią Cię dobrze. Czasami trzeba na to czekać latami. Czy wiesz, że utwory Jana Sebastiana Bacha przeleżały prawie 100 lat w bibliotece i nikt do nich nie zajrzał? Gdyby nie Felix Mendelssohn nie wiedzielibyśmy, że istniał taki geniusz. Bach tworzył genialne utwory, ale nie wpisywały się one w jego epokę, ówcześni ludzie nie doceniali go, ale pozostał sobą, tworzył to, co czuł w sercu.
Jedyne co potrzebujesz zrobić, to wziąć głęboki oddech i odważyć się być sobą. Mogę Ci towarzyszyć w tej podróży, mogę być twoim wsparciem, jeśli tylko podejmiesz ryzyko…

Co można uzyskać z Soulmate Coaching?
Soulmate Coaching pomaga Ci przekształcić relację ze samym sobą, oferując:
  • Wsparcie coacha w drodze do odkrycia kim tak naprawdę jesteś, jakie są Twoje potrzeby i czego pragniesz dla siebie w życiu
  • Skuteczne narzędzia i zadania, które poprowadzą Cię do miłości własnej, samopoznania i wspierania samego siebie na co dzień
  • Szansę na życie według własnych reguł, podążanie za swoim wewnętrznym głosem.

Pamiętaj, zasługujesz na to, czego pragniesz, na zdrowy związek ze sobą samym i na relacje o jakich zawsze marzyłeś!


Soulmate Coaching to trzy miesięczny Program. Rozpoczyna się Gratisową Konsultacją, a następnie spotykamy się co dwa tygodnie na 1-1,5 h sesji coachingowej. Pomiędzy sesjami otrzymujesz zadanie, które zostaje wypracowane na sesji lub zadane przez coacha.


Na Konsultacji ustalasz główny cel twojego procesu coachingowego. Na każdej sesji pracujesz nad wyznaczonym przez Ciebie mniejszym celem, który prowadzi do osiągnięcia twojego głównego celu.

Sesje mogą między innymi dotyczyć:

Rozpoznania czego pragniesz w głębi serca
Stworzenia wizji twojego życia i relacji
Ustalenia konkretnych celów i opracowania planu działania
Odkrywania i pokonywania wewnętrznych blokad
Kreatywnego poszukiwania rozwiązań
Kierowania się intuicją
Uczenia się odpowiedzialności za podejmowanie świadomego, pozytywnego działania


Regularne sesje otwierają drogę do naprawdę głębokiej pracy nad sobą. Proces coachingowy niesie ze sobą radość i podekscytowanie, ale także chwile trudne i mogące budzić lęk. Nagrodą na koniec procesu jest wgląd jak przez 3 miesiące diametralnie możesz zmienić myślenie o sobie i o świecie i poczuć się ze sobą dobrze.Twoje życie jest w Twoich rękach. Możesz zdecydować się być sobą, albo grać przez całe życie role, które narzuciło Ci życie i inni – wybieraj!

środa, 18 czerwca 2014

Trudność i łatwość pojawiają się razem

"Kiedy dostrzegamy tylko urodę w pięknie,
jest w tym już brzydota;
Kiedy dostrzegamy tylko dobro w dobroci,
jest już w tym zło.
Trudność i łatwość pojawiają się razem;
Długie i krótkie są wzajemnie przeciwstawne;
Wysokie i niskie jest jednoczesne;
Przed i po zachodzą we wzajemnym porządku."
Wats, Tao: The Watercouse Way

Dziś będzie o harmonii. Pomimo tego, że żyjemy w ciągłej zmianie, potrzebujemy równowagi i harmonii. Jako ludzie mamy tendencję do oceniania tego, co dzieje się w naszym życiu. Lubujemy się w skrajnościach. Albo jest nam cudownie i jesteśmy na tak zwanym "haju", albo popadamy w lekką depresję. Jeśli stan jest spokojny, pełen przepływu, umiarkowny zwykle nazywamy go nudą. A przecież nikt nie chce mieć nudnego życia! Pozostawanie w skrajnościach daje nam poczucie, że żyjemy, że coś się wydarza, że możemy coś przeżyć. Niektórzy ludzie tak są przywiązani do swoich trudnych emocji, że mogliby opowiadać o swoich strasznych przeżyciach do końca swego życia. Niektórzy nawet tak robią.
Kiedy spojrzymy na sytuację z poziomu chińskiej koncepcji yin i yang możemy zrozumieć, że te dwa pojęcia nie pokazują przeciwieństw. Są to dwa bardzo harmonijne aspekty tej samej sprawy. Potrzebujemy zrozumieć, że we wszechświecie wszystko pozostaje w stanie równowagi. My też możemy.
Jeżeli jesteś w pewnym stanie, powiedzmy złości, to pomyśl przez chwilę, co jest na drugim końcu tego odczucia, co byłoby potrzebne, żeby zaistniała harmonia? Może spokój, może radość. Zastanów się przez chwilę, czy radość istniałaby bez smutku, lub spokój bez złości. To tylko dwie strony tej samej monety. Dodatkowo poruszanie się po tych skrajnych punktach np.: złość - radość, sprawia, że mamy ograniczony wybór tylko tych dwóch ewentualności. Ale we wszechświecie istnieje cała masa możliwości pomiędzy tymi dwoma aspektami. Każda sytuacja ma swój cykl: aspekty pojawiają się, przemijają po czym osiągają swój koniec, który znowu staje się początkiem... Możemy zaufać tym cyklom, dzięki temu będziemy mogli zaakceptować różne rozwiązania, które mogą początkowo budzić w nas strach i niezgodę.
Zmiany w naszym życiu są cyklem. Możemy na swoje życie patrzeć z boku, jak obserwator i zauważać jak jedne wydarzenia, sprawiają, że wydarzają się kolejne, gdyby tamto się nie zdarzyło, nie zdarzyłoby się następne...Takie podejście sprawia, że stajemy się bardziej ufni, że wierzymy, że dane zdarzenie przywoła kolejne i kolejne... A to sprawia, że możemy poczuć równowagę i harmonię, że możemy wziąć głęboki oddech i po prostu poddać się temu, co się wydarza, nie oceniając tego jako "dobre" lub "złe". To po prostu kolejny cykl...

A trochę prościej w metaforze:

Dawno, dawno temu, kiedy Cesarstwo Chin było w rozkwicie, a ludzi ceniono w nim bardziej za to kim byli, niż co posiadali, żył sobie w pewnej wiosce ubogi Mędrzec. Był wdowcem. Żona umarła przy porodzie, zostawiając mu na pociechę jedynego syna. Syn dorósł i był ojcu podporą. Utrzymywali się z pracy na roli, z niewielkiego kawałka ziemi, który uprawiali wspólnie za pomocą starej szkapy. Mała chatka z bambusa i trzciny dawała im schronienie. Mędrzec był ceniony przez sąsiadów za swoją wiedzę i doświadczenie. I wydawałoby się, że ten stan mógłby tak trwać przez lata, ale przecież niezbadane są wyroki losu.
Pewnego razu nadciągnęła nad wieś burza. Wiatr przyginał drzewa do ziemi, pioruny waliły niemalże bez przerwy. Jeden z nich uderzył w drzewo w pobliżu chaty, w której żył Mędrzec ze swoim synem. Koń, który był w zagrodzie obok chaty, spłoszony hukiem zerwał się z uwięzi i pognał przez ogrodzenie gdzieś przed siebie. Rano Mędrzec spostrzegł brak konia i spokojnie wrócił do swoich zajęć, ale gdy ten brak dostrzegli sąsiedzi, to podniósł się wielki lament: - Koń wam uciekł? Jakże wy teraz poradzicie sobie w polu? Za co będziecie żyć? Jakieś nieszczęście cię spotkało! - mówili ludzie. Na to mędrzec niezmiennie odpowiadał: - Ani to dobrze, ani źle, po prostu jest jak jest…
Minęło kilka dni. Spoza chmur wyjrzało słońce a koń, któremu przecież dobrze było u ludzi, którzy o niego dbali i go szanowali, wrócił do domu Mędrca i ... przyprowadził ze sobą stado dzikich koni. Wprowadził je wprost do zagrody. Rano Mędrzec spostrzegł to, zamknął wrota do zagrody i spokojnie wrócił do swoich zajęć. Zmiana nie umknęła też uwadze sąsiadów: - Ależ wy macie szczęście! Co za szczęście was spotkało!
I ponownie teraz, tak jak przedtem, Mędrzec odpowiadał: - Ani to dobrze, ani źle, po prostu jest jak jest…
I znowu minęło kilka dni. Mędrzec postanowił sprzedać pozyskane w tak cudowny sposób konie. Przedtem chciał jednak wybrać konia, który pomógłby jego starej, steranej szkapie. Wspólnie z synem wybrali jednego z nich. Konia trzeba było jednak okiełznać. Syn podszedł do niego, błyskawicznie wskoczył na jego grzbiet, złapał się mocno za końską szyję i położył na grzbiecie. Koń wspiął się na tylne nogi, zarżał i zaczął dziko podskakiwać. Nie starczyło młodzieńczego zapału i sprytu. Po kilku podskokach młodzieniec spadł z konia i złamał sobie nogę. I znowu sąsiedzi mówili: - Jakże ty teraz dasz sobie sam radę? Kto ci pomoże? Ależ nieszczęście cię spotkało! Mędrzec tylko uśmiechał się pod nosem: - Ani to dobrze, ani źle, po prostu jest jak jest…
O jakże niezbadane są wyroki losu! Na zachodniej granicy Cesarstwa pojawił się nagle wróg. Wybuchła okrutna wojna. Każdy z książąt był zobowiązany do wystawienia własnego oddziału do obrony granic. Również i władca wioski, w której żył Mędrzec ze swoim synem. Do wsi przyjechał oficer i zabierał wszystkich młodych chłopców, którzy mogli walczyć, ale syna Mędrca nie zabrał, bo… miał złamaną nogę. I znowu sąsiedzi mówili...

poniedziałek, 16 czerwca 2014

"Kogoś takiego jak Ty wszechświat nie ujrzy po raz drugi w całej historii stworzenia"

"Kogoś takiego jak Ty wszechświat nie ujrzy po raz drugi w całej historii stworzenia".
Czyż to nie cudowne? Jesteś tak wyjątkowy, tak niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju. Ciesz się tym, celebruj to, poznawaj siebie. Kochaj siebie.
Jakie to proste w słowach, trochę trudniejsze - jak to zrobić?, jak to osiągnąć, aby cieszyć się z tego, że jesteś tym kim jesteś?
Ciągłe porównywanie się do innych, którego nauczyliśmy się jeszcze w szkole, prowadzi do tego, że zawsze znajdujesz lepszych i gorszych od siebie. Tylko, że to jest Twoja ocena! Subiektywna! Ten ktoś lepszy w Twoich oczach może uważać, że jest gorszy i to też jest tylko jego przekonanie. Czyż dąb i brzoza spierają się kto jest lepszy? Czy lew i gepard porównują się ze sobą? To nasze ludzkie ocenianie sprawia, że w ogóle ktokolwiek na świecie czuje się gorszy.
Kiedy mój syn porównywał się z innymi dziećmi w szkole, poprosiłam go, żeby pokazał mi kogoś, kto jest identyczny jak on. Kto ma takie same przemyślenia, zainteresowania, kto przeczytał te same książki, obejrzał te same filmy, kogoś kto jest identyczny - wtedy moglibyśmy dokonać porównania, ale i tak byłoby ono tylko naszą oceną.
Lubię zachwycać się ludźmi. Każdy ma w sobie coś pięknego. Każdy jest wyjątkowy. Wszyscy jesteśmy wyjątkowi i dlatego świat jest taki piękny.
Proszę więc, choć przez jeden dzień bądź po prostu SOBĄ i ciesz się z tego.